Książka Biała Jaskółka to powieść z gatunku fantasy adresowana do młodzieży powyżej 12 roku życia. Autor zapewnia jednak, że również czytelnik dorosły może w tej historii znaleźć coś dla siebie. Biała Jaskółka to opowieść o czternastoletniej Julii Marzec, wychowance sierocińca, na którą niespodziewanie spada zadanie na pozór przerastające jej siły i zdolności. Dziewczynka podejmuje się jego wykonania, przeczuwając, że dzięki temu uda się jej odkryć własną tożsamość, poznać swoje pochodzenie i przeznaczenie. Warstwa fabularna to jednak tylko pretekst do ukazania problemów tkwiących o wiele głębiej. W fabularnych ramach baśniowej wędrówki toczy się walka nie tylko o przetrwanie wyimaginowanej krainy, ale przede wszystkim o wartości nadrzędne solidarność, szacunek dla mniejszości, przyjaźń, lojalność. Autor w sugestywny sposób odwołuje się do problemów współczesnego świata na kartach książki znajdziemy kryzysy emigracyjne, kryzys klimatyczny, starania o przetrwanie tradycji i towarzyszących jej obrzędów. Dajcie się zabrać w tę podróż na krańce świata, poznajcie Julię i pokochajcie ją, bo na to zasługuje.
Autor
Jacek Taran absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, studia na Wydziale Filologicznym ukończył w 2001 roku. Współpracował m.in. z Tygodnikiem Powszechnym jako fotoreporter i dziennikarz. W jego kręgu zainteresowań znajdują się głównie sprawy społeczne związane z wykluczeniem, uchodźstwem, brakiem akceptacji. Od 2018 jest również nauczycielem akademickim przedmiot fotografia w komunikacji społecznej na Wydziale Polonistyki UJ. Angażuje się w wolontariat związany z pomocą uchodźcom. Laureat nagrody Forum Oświaty Niepublicznej Niezauważalni za pomoc dzieciom w potrzebie. Pasjonuje się podróżami, fotografią, kinem i gotowaniem. Na stałe mieszka w Krakowie.
Fragment:
Wsierocińcu przy ulicy Burej każdy dzień zaczynał się tak samo. Pobudka oszóstej izimna podłoga pod bosą stopą. Potem obskurna iśmierdząca grzybem łazienka, do której dziewczęta schodziły do piwnicy po wąskich, starych schodach. Kamienną klatkę schodową wypełniały zwielokrotnione echa pierwszych, codziennych sprzeczek, złośliwych śmiechów, wyzwisk iszturchańców. Najgłośniej jednak przez ten poranny harmider przebijał się skrzekliwy głos wychowawczyni: Szybciej, szybciej, sieroty niemyte, zafajdańce! jej nienawistne skrzeczenie niosło się przez wszystkie piętra starego, zaniedbanego budynku. Codziennie te same słowa. Zafajdańce tak do nich mówiła.